ppor.rez. Wacław Tokarz
Warszawa,u1. Wspólna 65A m.7
Udział w Kampanii Wrześniowej 1939r.
(treść i format artykułu zgodny z oryginałem)
25 sierpnia 1939 r. otrzymałem wezwanie mobilizacyjne do 3 Pułku Strzelców Konnych, w którym jako podporucznik rezerwy zostałem przydzielony w charakterze dowódcy 3—go plutonu do 3-go szwadronu liniowego dowodzonego przez rtm. Wiktora Gosiewskiego.
Po tylu latach nie potrafię odtworzyć dokładnie przebiegu działań, których byłem uczestnikiem tym bardziej, że jako dowódca plutonu miałem ograniczone rozeznanie całości akcji. Niemniej niektóre z nich pamiętam z całą wyraźnością:
Przebieg starcia 3 plutonu 3 PSK z n—plem w rejonie wsi Dzwonek:
— Rtm. Gosiewski wzmocnił 3 Pluton działkiem ppanc oraz paroma rusznicami ppanc i wydał mi rozkaz wybrania i zajęcia stanowisk w. rejonie wsi Dzwonek z zadaniem powstrzymywania nieprzyjaciela.
— Ok. godz. 11.00 obsadziłem stanowiska przed wsią Dzwonek od strony szosy.
— Ok. godz. 13.00 na szosie ukazały się 4 samochody pancerne n—pla. Zostały ostrzelane z przydzielonego działka rusznic. 2 samochody zostały unieruchomione, 2 wycofały się.
- Nastąpił silny ostrzał artylerii n—pla, w wyniku którego wieś Dzwonek została spalona.
- W olszynie przed nami zauważyłem pojedynczych żołnierzy niemieckich o czyn zameldowałem d-cy szwadronu, który wysłał tu wachm. Tarnowskiego z 4 strzelcami na patrol dla rozpoznania sytuacji.
-Patrol wachm. Tarnowskiego dotarł do rzeczki stąd przez dłuższy czas wymieniał z n—plem pojedyncze strzały nie przysyłając wiadomości.
-
Zniecierpliwiony tym rtm. Gosiewski wydał mi rozkaz pan weźmie pluton, ruszy do olszyny i skończy tą pukaninę. Niech pan albo wyrzuci Niemców i zajmie tam stanowisko, albo jeśli są za silni niech pan zabierze Tarnowskiego i cofnie się z powrotem."
-
W olszynie natknęliśmy się na rozsypaną na przeciwległym brzegu rzeczki piechotę n—pla. Wydałem rozkaz uderzenia na bagnety i po dłuższej zaciętej walce wyparliśmy n—pla aż na szosę. Wachmistrz Tarnowski walczył z wściekłością i całkowitą pogardą śmierci. Poległ, zastrzelony przez niemieckiego oficera gdy goniąc go w walce na bagnety forsował parkan. Oficer zginął chwili potem.
— Gdy pluton zajmował zagrodę przylegającą do szosy nadjechały nią czołgi niemieckie, które zmusiły nas do wycofania się.
— Pluton stracił w tej walce kilku zabitych, wśród nich wyjątkowo dzielnego st. strzelca Antoniego Duszę, który zmarł z ran wynoszony z pobojowiska. Zdobyliśmy rkm i kilka karabinów. Blisko 10 Niemców padło.
Jak z powyższego wynika:
— Patrol wachm. Tarnowskiego nie był wysłany do wsi Dzwonek, a z tej właśnie wsi do olszyny przy szosie.
- Patrol ten nie atakował na bagnety /bo nie mógł w paru ludzi/ , tylko brał udział w natarciu 3—go plutonu.
— 3 pluton nie był wysłany dla wzmocnienia patrolu /tak być nie mogło/ a dla rozstrzygnięcia- sprawy.
Kolejny, zapamiętany przeze mnie fragment działań to zakończenie walki pod wsią Truszki 9 września. Wracałem wtedy z plutonem z rozpoznania, na który wysłał mnie dowódca pułku. Gdy zbliżaliśmy się do wsi Truszki z daleka już słychać było silny ogień dział i broni maszynowej a przed wsią natknęliśmy się na uciekający w popłochu tabor. Wpłynęło to fatalnie na nastrój żołnierzy, których z trudem zmusiłem do dalszego marszu naprzód. W rejonie pułku wobec silnego ognia skierowałem pluton do koniowodnych, a sam pieszo złożyłem meldunek dowódcy pułku, kazał mi zostać narzazie przy sobie. Bez— pośrednio po tym na tyły pułku wdarły się czołgi niemieckie. Pod ich gwałtownym ogniem pułk uległ rozproszeniu zdążywszy dotrzeć do konia uczepiłem się działka ppanc i wraz z nim dotarłem do zbierającego się pułku i mojego plutonu.
Następny fragment działań, który dobrze pamiętam to zdobywanie wsi Kalenkowicze 20.IX.
Późnym wieczorem poprzedniego dnia, z nastaniem Ciemności zostałem wysłany na patrol dla rozpoznania czy wieś, do której dojazd stanowiła grobla wśród bagien jest obsadzona przez nieprzyjaciela. Zdołałem podsunąć się do wsi, stwierdzić, że jest przy wlocie jest placówka z karabinem maszynowym i wycofać się bez strat.
Po powrocie patrolu, głęboką nocą szwadron wyruszył piesio do natarcia. Ostrogi zostały zdjęte, ustalono hasło "Janek”. Towarzyszył szwadronowi /nie dowodząc/ z—ca dowódcy pułku płk. Platonoff. Mój pluton szedł jako czołowy — przed nim patrol bojowy dowodzony przez kaprala rez. Supińskiego. Gdy dochodziliśmy do wsi dołączyłem do Supińskiego i szliśmy obok siebie.
Nieprzyjaciel Czuwał. Zdołałem uskoczyć przed wystrzeloną poziomo rakietą, druga poszła w górę, jednocześnie długa seria karabinu maszynowego. Cześć szwadronu z ppor. rez. Bzowskim, ppor. Dudkiem pdch.rez Kętrzyńskim szyła w lewo od drogi, reszta wraz z dowódcą rtm. Gosiewskim i ppłk. Platonoffem dopadła budowań z prawej strony i silnie ostrzeliwana szła naprzód obchodząc od strony pola. / Do tej części należałem, razem z plutonem/ . Mniej więcej w połowie wsi zajęliśmy stanowiska w linii prostopadłej do drogi. Po krótkiej przerwie dla uporządkowania ludzi dostałem rozkaz nacierania plutonem wzdłuż drogi w kierunku z którego przyszliśmy. Walka w miarę zbliżania się do krańca wsi stawała się bardziej zażarta. Wreszcie wyparliśmy Niemców z ostatnich zabudowań. Bronili się jeszcze na polu, ale gdy zaczęło świtać walka się skończyła.
W walce tej zginął ppor. Dudek, ciężko ranny został plut. rez. Supiński / zmarł od te rany/, ranny został pdch, rez. Kętrzyński. W moim plutonie poległo trzech strzelców.
Po przemarszu w rejon Sokóle otrzymałem od dowódcy dywizji gen, Podhorskiego rozkaz przeprowadzenia w sile plutonu rozpoznania kierunku na Brześć nad Bugiem. W ciągu dni zrobiliśmy wtedy około 100 km, w rejonie opanowanym już przez nieprzyjaciela,
do majątku Cieleśnica skąd uzyskałem jeszcze połączenie telefoniczne z Brześciem i tą drogą cenne wiadomości. Po powrocie z rozpoznania i złożeniu meldunku w rejonie Konstantynowa w drodze powrotnej do pułku natknąłem się na samochody pancerne nieprzyjaciela lecz zdołaliśmy bez strat odskoczyć do pobliskiego lasu.
Po dalszych marszach znaleźliśmy się w rejonie Kocka. W pierwszych dniach października zostałem wysłany z plutonem, który otrzymał uzupełnienia, na trwające 2 dni rozpoznanie rejonu Leopoldowa, Adamowa, Radoryża Kościelnego i Krzywdy. Po wykonaniu tego zadania brałem udział w składzie pułku walkach w rejonie Kocka i Woli Gułowskiej.
6 października pułk w czasie marszu nocnego natknął się we wsi Kalinowy Dół na duże siły nieprzyjaciela:- został rozbity. Dostałem się do niewoli. Zostałem przewieziony do Dęblina, gdzie usiłowałem uciec z niewoli, ale to się nie udało. Z Dęblina przewieziono mnie do Kielc , gdzie aby mieć większe szanse wydostania się nie podałem stopnia oficerskiego przy spisie.
Z Kielc przewieziono mnie do obozu jeńców w
Stargardzie /Stalag 2D/ a następnie na roboty.
Z niewoli zostałem zwolniony w 40r. z powodu utraty zdrowia na skutek głodu, zimna i wyczerpującej pracy.