Komu tradycja?
(treść i format artykułu zgodny z oryginałem)
Mam w oczach scenkę, która niezauważenie rozegrała się na jednym ze zjazdów z okazji święta 3 Pułku Strzelców Konnych. Jak zwykle stawiły się rodziny żołnierzy, dzieci i wnuki oraz koledzy z zaprzyjaźnionych pułków. Spotkanie minęło mile, aż nadszedł niechciany czas rozstania i gremialnie padliśmy sobie w ramiona, jakby chcąc w tych uciskach zdusić myśl, czy aby to nie ostatni raz... Właśnie wtedy spostrzegłem pana w mundurze oficera 8 PSK, przy szabli i w ostrogach, oddającego pożegnalne honory damie z dostojeństwem obnoszącej wyhaftowane na furażerce nasze barwy. Nie byłoby w tym nic osobliwego, gdyby nie fakt, że starszy pan salutował... w głębokim przysiadzie. Dama bowiem liczyła sobie akurat tyle latek, co numer jego macierzystego pułku i w postawie na baczność sięgałaby mu do klamry służbowego pasa. Uczeni etnolodzy sklasyfikowali by zapewne ten epizod jako przejaw wojskowego folkloru minionej epoki, element towarzyskiego rytuału, równie dziś egzotycznego jak niedojedzone przez mole szasery, czy kunszt wodzenia mazura. Ja, wolny od naukowych powinności chłodnego porządkowania zdarzeń, patrzyłem na ten ulotny, pełen anarchicznego wdzięku obrazek z nostalgicznym rozrzewnieniem i zadumą. Oto wszakże, przy całym szacunku dla właściwej miary, byłem przecież świadkiem lekcji kawaleryjskiego szarmu, ujmującej grzeczności i przypomnienia dobrych obyczajów. Na polskim targu dobre obyczaje nie sprzedają się najlepiej. Może brakuje wiarygodnej zachęty, a może, ruszając cwałem na podbój lepszego jutra, nie uchodzi trwonć sił na fanaberie rozmiękczające charakter niestosowną wrażliwością? Może "kulturka” wystarczy?
Wydaje się więc, że z tradycji kawaleryjskiej przejęliśmy na razie tylko szarże. Jest to co prawda szarża, której dowódca spadł z konia, trębacz zgubił trąbkę, a przeciwnik dobrze okopany; ale w zamian dająca upojne doznanie tratowania wszystkiego co na drodze. Niestety, ofiarą tej bezprzytomnej galopady padają obszary myślenia objęte dotąd niekwestionowanym immunitetem. Paradoksalnie, że proceder pozbawiania nietykalności tak podstawowych dla funkcjonowania narodu kategorii jak Honor, Patriotyzm, Godność, Tolerancja odbywa się w momencie, od kilkudziesięciu lat z gasnącą nadzieją wyczekiwanym, by tym znakom duchowej tożsamości przywrócić należną treść.
Tymczasem żenujące nadużywanie w politycznych turniejach ojczyźnianej symboliki dewaluuje ją równie skutecznie jak wzgardliwe opinie świeżo oświeconych, skłonnych pokolenie, noszące tę swoją Polskę w sercu, lokować wśród intelektualnych prostaczków. Dla nich, znających prawdziwy smak życia, Ojczyzna jest na razie de mode.
W tym bitewnym zamieszaniu obrona kawaleryjskich ideałów urasta do metafory desperackiego pochwycenia pułkowego orla z omdlałej dłoni skrwawionego chorążego. A czas ku temu nagły, bo ostatni z walecznych zawracają swe konie by sprezentować broń przed Najwyższym, a i młode ręce nie wyciągają się po drzewce zbyt licznie. Wszyscy jesteśmy świadomi, że kawaleria iako broń o wymiarze taktycznym, odeszła do historii. Zadośćuczyniła swej powinności. Jest zamkniętym rozdziałem. Myślimy o tym z żalem. Ale mamy też pewność, że tym samym stała się bezpieczna od zagrożeń złej przyszłości, złej sławy. W ludzkim odczuciu jej wartość będzie wciąż rosła jak wzrasta wartość dzieł wielkiego twórcy, który powiedział już ostatnie słowo. Mnożą się więc dysertacje, przybywa pamiątkowych tablic póki pióro nie stępieje piszą się wspomnienia, odsłaniamy nowe pomniki. Ale spod ich cokołów coraz niecierpliwiej wypatrujemy w okolicznościowym tłumie tych niewielu młodych, którzy z fascynacją ułańskim splendorem przejęliby rzecz niepomiernie ważniejszą : ten sposób myślenia i czucia, który dla generacji międzywojnia był pewną obywatelską rzeczywistością, a w kawalerii być może tylko otrzymał swoistą oprawę i sankcję obowiązującej normy. Oczywiście, nie zawrócimy lancą nurtu dziejów, ale w kawaleryjskiej tradycji, rozpiętej między podchorążackim cukaniem a metafizyką pojęcia Ojczyzny, mieszczą się wartości uniwersalnością wybiegające daleko poza obszar wojennej potrzeby, wartości zupełnie podstawowe i niezmiennie konieczne w społecznej egzystencji. By nasza młodzież mogła je dostrzec i zaakceptować, musimy zaoferowaćjej nie tylko wizję wspaniałej przygody, ale i ten ładunek przekonywującej prawdy, która byłaby w stanie przemóc nieufność i rezerwę, wyrosłe przez lata jej dewastowania i kompromitacji kolejnych wzorców. Przy takich założeniach praca kół pułkowych z młodzieżą może się okazać najbardziej satysfakcjonującym i cennym pierwiastkiem działalności kombatanckiej.
Mimo, że nie należy się spodziewać masowości tych poczynań, wydają się one jednak godne odnotowania. Jeśli nawet nie znajdą naśladowców, pozostaną kronikarskim zapisem pokoleniowej ciągłości ducha jazdy polskiej teraz już i oby na zawsze na "pokojowej stopie”. Koło Żołnierzy 3 PSK
zawiązało się z chwilą odnalezienia sztandaru w lipcu 1980 roku. Dowódca - płk dr Bronisław Lubieniecki, sam wielki przyjaciel młodzieży, od początku akcentował wagę jej obecności w życiu Koła. Z czasem działalności pułkowego narybku rekrutującego się spośród rodzin Żołnierzy i Sympatyków Pułku, nadano odpowiednią oprawę. Sformowano Szwadron Dzieci Pułku. Przyjęcie doń odbywa się bardzo uroczyście, przed frontem Koła Pułku, w obecności pocztu sztandarowego. Do dzieci przemawiają dowódca i opiekun szwadronu. Dzieci kolejno oddają hołd sztandarowi, po czym dowódca przypina pułkowe proporczyki a jedna z pań wręcza imienne dyplomy. Dzieci pułku biorą udział w pracach organizacyjnych Koła, uczestniczą w spotkaniach koleżeńskich, przygotowują własne programy występów, dbają o groby poległych, szkolą się w jeździe konnej i elementach musztry kawaleryjskiej. Chłopcy po osiągnięciu pełnoletności zostają "wcieleni” do koła w stopniu strzelca konnego z prawem noszenia barw pułkowych i broni białej.
Dzięki energicznym i konsekwentnym wysiłkom dowódcy dysponujemy dziś oddziałem umundurowanym w ubiory będące w miarę współczesnych możliwości wierną repliką przedwojennych. Obecność w tym malowniczym plutonie młodych twarzy przypomina, że "jeszcze jazda nie zginęła " Zimą ubiegłego roku do stacjonującego w Krakowie Zarządu Koła zgłosił się dh. phm. Dariusz Waligórski, komendant 15 Krakowskiej Drużyny Harcerzy, z oficjalną prośbą o zaszczyt nadania jego drużynie imienia i przekazania tradycji 3 Pułku Strzelców Konnych. Zwyczaj przekazywania konnym drużynom tradycji poszczególnych pułków kawalerii ma już w Polsce kilkuletnią historię i poniekąd jest zjawiskiem naturalnym wobec powinowactwa prawa harcerskiego do etosu rycerskiego i specyfiki programowej skautingu z jego kultem uczciwości, sprawności fizycznej, hartu, odwagi i zaradności. Nie czuję się upoważniony do opisu wszystkich tego rodzaju inicjatyw. Winne one znaleźć nie tylko swoich kronikarzy. Część z nich okazało się efemerydami, nie mogąc się uporać z trudnościami, wśród których najistotniejszymi bywa dostęp do koni i cichotrawiący nawet najlepsze pomysły słomiany ogień. Inne dziarsko wytrwały w zamyśle z determinacją i ku chwale swoich Patronów szarżują zwycięsko największe przeszkody. Wśród tych ostatnich zasługują na różnienie 8 Krakowska Konna Drużyna Harcerzy im. 8 P.U., 15 Krakowska Konna Drużyna Harce. rzy im. 3 PSK oraz wymagająca osobnego OmÓwie. nia 9 Opolska Konna Drużyna Harcerzy im. 9 P.U energicznie prowadzona przez dh. Romualda Mo czydłowskiego. Autorem koncepcji 8 KKDH by dh. Paweł Zawisza. Jego pomysł w pełni zrealizował i dynamicznie rozwinął ówczesny kierownik Harcerskiego Klubu Turystyki Konnej dh. phm. Mikołaj Rey, obejmując w 1985 roku komendę nad tą nowatorską jednostką ZHP.
Wraz z grupą młodych zapaleńców, dziewcząt i chłopców, stworzyli wzorcową drużynę konną, w której dbałość o zachowanie harcerskich ideałów idzie w parze z pietyzmem dla kawaleryjskiej tradycji i poszanowaniem jej historycznego dorobku. Wielkim nakładem sił wyremontowali i przystosowali do swych potrzeb poaustriacki fort w Olszanicy na obrzeżach Krakowa, gdzie wkrótce stanęło 10 koni. W oparciu o skrzętnie gromadzone stare regulaminy i instrukcje oraz osobistą pomoc zamieszkałych w rejonie Krakowa kawalerzystów, opracowali szczegółowe plany "'kładów i ćwiczeń, uwzględniając szeroko zagadnienia hipologiczne, weterynaryjne, użytkowania koni we wszystkich konkurencjach jeździeckich, w zaprzęgu i długodystansowych rajdach, władania białą bronią, musztrę konną i pieszą. Drużyna umundurowała się uwzględniając konną specyfikę oraz barwy macierzystego 8 P.U. i wyposażyła się w nasze doskonałe rzędy wz. 1936. Z czasem pod tybinkami pojawiły się szable, a w rękach harcerzy lance. Wysoki poziom wyszkolenia spowodował, że do Krakowa zaczęli ciągać po edukację przedstawiciele innych drużyn "kawaleryjskich”, a dh. Reyowi władze ZHP powierzyły nad nimi merytoryczny nadzór w skali kraju. Obecność harcerzy 8 KKDH na uroczystościach patriotycznych i środowiskowych nieodmiennie przyciąga publiczność. W dzień święta pułkowego 8 P.U., na miejscu upamiętnionym kawaleryjską przeszłością, krakowskich błoniach, posiwiali żołnierze cofają swój czas na widok gibkich chłopców rąbiących łozy, kujących lancą i idących "marsz marsz t' w dym petard. I tylko kadryl w wykonaniu amazonek pod wodzą dh.Kingi Bec jest wd*znym odstępstwem od surowej rutyny regulaminowych szyków.
Przed dwoma laty dh. M. Rey przekazał drużynę swojemu zastępcy dh.pwd Jakubowi Czekajowi, a sam osiadł w podkrakowskim Tenczynku, gdzie wraz z żoną Marią prowadzi ośrodek jeździecki, ukierunkowany na hipoterapię dla dzieci niepełnosprawnych. W oparciu o posiadane konie i istniejące zaplecze powołał tam Harcerską Szkołę Podchorążych, która prowadzi dwustopniowe kursy "unitarne” dla kadry drużyn konnych z całej polski. W gronie wykładowców tej bezprecedensowej w ruchu harcerskim placówki są również oficerowie i podoficerowie 3 PSK, a cieszący się wielki mirem u młodzieży st. wchm. Paweł Jackiewicz ma tu bez mała swój etat. Jego praktyczna wiedza jest dziś bezcenna a on już pewnie jednym z ostatnich, niestety, "co tak konia wodzi". Dowódca Koła Żołnierzy 3 PSK płk dr Bronisław Lubieniecki wielokrotnie wizytował Szkołę, wystawiając jej wysoką ocenę. Wobec tak ożywionych i niejednokrotnie bardzo serdecznych kontaktów z młodzieżą, inicjatywa dh. Dariusza Waligórskiego utworzenia w Krakowie kolejnej drużyny konnej, w tym wypadku im. 3 PSK, spotkała się w zarządzie Koła z życzliwą przychylnością. Zarząd sformułował pod adresem harcerzy wymagania, których spełnienie miało warunkować oficjalne przekazanie tradycji Pułku. Były nimi: godna postawa, dyscyplina, sprężystość organizacyjna, znajomość dziejów kawalerii ze szczególnym uwzględnieniem historii i tradycji 3 PSK, pozytywne ukończenie kursu Harc. Szk. Podchor., kawale0tjskie umundurowanie. Zarząd wyznaczył opiekuna drużyny z ramienia pułku, który miał spełniać rolę łącznika między pułkiem a drużyną, służyć jej radą i pomocą oraz oceniać postępy. Chłopcy zabrali się ostro do pracy. Gdy po kilku miesiącach stało się widoczne, że sprostali zadaniu, zdecydowaliśmy, że uroczyste nadanie drużynie imienia nastąpi w czasie obchodów święta pułkowego. Zwróciliśmy się do Kolegów z 8 P.U. z propozycją "połączenia się” i wspólnego uczczenia tradycji obu bratnich pułków.
Kierując się nie tylko wskazaniami astrologicznymi, wyznaczyliśmy na dzień spotkania sobotę 2 maja. Główny ciężar spraw technicznych związanych z tą w dużym zamierzeniu imprezą spoczął na barkach dh, Waligórskiego i jego podkomendnych. Od momentu gdy zaproszenia zostały rozesłane, wiadomym było, że teraz już nikt i nic nie może sprawić zawodu. A zwłaszcza pogoda. Ona też pierwsza dała przykład iście szkolnej subordynacji, meldując się w miejscu zbiórki z wielkim słońcem na kadeckiej rogatywce. Jego wiosenne promienie muskały teraz nieśmiało posrebrzone skronie i barwne otoki, roziskrzały na okuciach daszków, ślizgały po krzycach szabel, jakby nieufnie badając, czy to stal prawdziwa, czy też po prostu ktoś w biedzie "kossakami” przed kruchtą handluje. Po intencyjnej Mszy Św. w kościele Sióstr Wizytek dowódca Koła Żołnierzy 3 PSK płk. Br. Lubieniecki zaprosił wszystkich na żołnierski posiłek do kantyny wspomagającej nas organizacyjnie JW 2220, skąd wojskowym autokarem udano się do fortu w Olszanicy. U jego wrót oczekiwały już służby dh. Waligórskiego witając Gości i prowadząc na widownię hipodromu. Można było przy tej okazji ogarnąć rozmiar dokonań harcerzy: koniowiązy dla zamiejscowych koni, uprzątnięty i wytrasowany teren ubarwiony lancami wszystkich pułków reprezentowanych przez obecnych, przy stole sędziowskim lanca z proporcem dowódcy pułku, górująca nad trybunami, specjalnie na ten cel wzniesiona loża spikera udekorowana odznakami 3 PSK i 8 P. U., w pogotowiu środki transportu, punkty: żywieniowy i medyczny. Obiekty mogące zakłócić estetyczny porządek dyskretnie spowite w siatki maskujące.
W chwilę potem, gdy do stanowiska dowodzenia dociera krótkofalówką informacja, że wszyscy już przybyli, nad hipodromem rozlega się hejnał krakowski. Cichną rozmowy. Spiker serdecznie wita wszystkich, którzy zechcieli swoją obecnością uświetnić święta obu pułków. Objaśnia okoliczności tego nietypowego spotkania, następnie wita dowódcę Koła Żołnierzy 3 PSK płk. dr Bronisława Lubienieckiego, Seniora 8 P.U. p.mjr.Tadeusza Tetmajera, prezesa Koła Pułkowego 8 P.U. por. Leona Zajączkowskiego, prezydenta miasta Krakowa, por. 8 P.U. prof. Jacka Woźniakowskiego, oficerów i podoficerów, ułanów i strzelców 8 P.U. i 3 PSK, Panie zrzeszone w Kołach pułkowych, szanownych goci z zaprzyjaźnionych: 19 P.U., 18 P.U., 12 P.U., 9 P.U., 5 PSK, 5 DT, "Kleeberczyków" z dywizji "Zaza", Dzieci Pułku 3 PSK oraz sympatyków obu pułków. Dalej słowa powitania kieruje do Oficerów, Podoficerów i Żołnierzy pozostających w służbie czynnej w garnizonie krakowskim i przybyłej delegacji garnizonu suwalskiego. Ze szczególną atencją witane są wszystkie Panie, Druhny i Druhowie, Amazonki i Jeźdźcy, wreszcie młodzież i jej czcigodni Rodzice oraz cała krakowska publiczność. Nawiązując do charakteru uroczystości, w zakończeniu stwierdza: "...Polska Jazda jest już tylko pasjonującym rozdziałem dziejów wojskowości i barwną kartą naszej narodowej epopei. Ale pozostawia nam nieprzedawniony przez zmienność wojennych doktryn i zmagania ideologii pewien wzorzec rycerskości. Rycerskości właśnie cywilnej. Tej postawy dzisiaj bardzo nam brak. Dlatego z satysfakcją i nadzieją patrzymy na tych młodych ludzi, którzy mają wolę zasłużyć na godnych spadkobierców kawaleryjskiego ducha. Życzymy im tej wielkiej przygody - ku chwale Ojczyzny " Trębacz gra hasło Wojska Polskiego.
Na plac wjeżdża oddział umundurowanych jeźdźców. Prowadzi z dobytą szablą rtm. Antoni Ławrynowicz z 3 PSK. Służbę adiutancką pełni przy nim Komendant Harcerskiej Szkoły Podchorążych dh.phm. Mikołaj Rey. Za nimi poczet sztandarowy 3 PSK : st. wchm. Paweł Jackiewicz, chor. Wilhelm Bilewicz, kpr.pchor.Witold Siecz kowski, dalej poczty proporcowe: 15 Kr. Kon. Druż. Har. na czele z dh. phm. Dariuszem Waligórskim i 8 KKDH im 8 P.U. pod komendą dh.pwd.Jakuba Czekaja. Wszyscy na regulaminowo stroczonych siodłach wz.36. Kawalkadę zamykają amazonki i jeźdźcy cywilni w strojach klubowych. Po okrążeniu placu stają w lewo, naprzeciw trybun. Z głośników płyną marsze 3 PSK i 8 P.U. Błyskają szable w "prezentuj broń”. Wszyscy wstają. Moment przerwy. i rozbrzmiewa "Marsz dla Generałów”. Na podium wchodzi płk Br.Lubieniecki i por. Leon Zajączkowski. Rtm.A.Ławrynowicz daje komendę "Baczność Na prawo patrz” i rusza kłusem ze swym adiutantem w kierunku gdzie stoją dowódcy obu pułków. Znów salut. Orkiestra urywa i rtm.A. Ławrynowicz składa meldunek o gotowości do ceremonii przekazania harcerzom tradycji 3 PSK. Po powrocie oficerów na swoje miejsce, spiker zapowiada wejście na plac dowódcy Koła Żołnierzy 3 PSK płk Bronisława Lubienieckiego i adiutanta pułku ppor. Tadeusza Kwietnia.
Padają komendy :"Druhowie przejmujący tradycję 3 Pułku Strzelców Konnych im.Hetmana Polnego Koronnego Stefana Czarnieckiego - wystąp !", "Druhowie - do zsiadania! Z koni! ” "Druhowie - baczność! Do dowódcy 3 PSK - marsz!" Pięcioosobowa delegacja 15 KKDH rusza krokiem defiladowym w kierunku podium. Jest upał, ziemia zupełnie wyschnięta i pył wzbijany energicznymi uderzeniami stóp bezlitośnie pokrywa perfekcyjnie wybłyszczone na ten dzień "szklanki” oficerek, tłumi brzęk ostróg. Wyprężeni, zatrzymują się przed dowódcą. Salutują. Ppor. Tadeusz Giecień dobitnie skandując zdania, odczytu nadzwyczajny przekazaniu spuścizny mowaniu kadry drużyny na harcerskie stopnie kawaleryjskie i wyróżnieniu dh. phm. Dariusza W ligórskiego prawem noszenia odznaki pułkowej.
Pozostała nas garstka. Nasze bojowe sztandary pogrzebała ziemia lub zdobią muzealne sale. Jesz. cze stajemy w szeregu by dać świadectwo historycznej prawdzie. Jeszcze dobywamy szabel by sprezentować broń nad mogiłami poległych Kolegów W poczuciu spełnionego zadania czekamy na rozkaz Najwyższego. Czekamy w spokoju widząc Was Młodzieży! Wasz zapał i gorące serca. Wam przekazujemy dzisiaj to co mamy najcenniejszego. honor i dobrą sławę pułku. Strzeżcie ich jak źrenicy oka. Bądźcie mężni wobec każdej nieprawości. Bądźcie tarczą słabszych i wymagających opieki. Stawajcie w słusznej sprawie - gdy zajdzie potrzeba. I kochajcie swoje konie..." Wzywani kolejno - podchodzą do podium. Pierwszy dh. Waligórski. Salutuje i przyklęka. Płk Lubieniecki uderza płazem szabli po ramieniu. Po chwili ten za. szczytny ceremonia przeżywają druhowie : Marcin Layer, Łukasz Potępa, Marek Serafin i Mikołaj Bielański.
Na dźwięk trąbki grającej "Hasło Wojska Polskiego" adiutant pułku podaję dowódcy lancę z proporcem 3 PSK, którą ten wręcza komendantowi 15 KKDH im. 3 PSK, dokonując symbolicznego przekazania pułkowych tradycji. Dh. Waligórski unosi lancę i prezentuje ją na cztery strony świata. Przez oklaski publiczności przebijają się ostatnie komendy: "Harcerski Poczet Proporcowy 15 KKDH im. 3 PSK - wstąp! t', "Do wsiadaniaaanaaa koń! ". I już z oddali rzucone przez rtm.Ławrynowicza "Baczność! Do defilady - za mną kłusem - Marsz!”
O ile możliwa do niedawna transpozycja do polskiej współczesności obrazu malowanego wspomnieniami grudziądzkiej Alma Mater wywołąła w niektórych z Szanownych widzów niegroźne dolegliwości łzawienia i ucisku w' okolicach krtani, to następny punkt uroczystości - pokaz władania białą bronią w wykonaniu harcerzy spowodował przypadki wyraźnego wzburzenia krwi. Gdy bowiem druhowie przestali już rąbać i kłuć od widowni oderwały się nagle dwie wyprostowane sylwetki i po chwili w szrankach stanęli Żołnierze Września, pułkownik Roman Bąkowski z 8 PSK i st. wchm. Paweł Jackiewicz reprezentujący barwy 3 PSK Panowie poprosili o konie po czym ruszyli galopem dobywając na zmianę szabel i lanc. Harcerze opanowali to świetnie, ale teraz musieli z pokorą pochylić rogatywki. W każdym razie ja nawet za cenę pośmiertnych awansów - nie chciałbym być adresatem tych wszystkich wybornych pchnięć i cięć, a już "abisyńskich” zwłaszcza. Brrr!
Program dopełnił cross poprowadzony trasą wokół fortu i konkurs skoków. Wraz z "rąbką” i "robieniem" lancą konkurencję te składały się na symboliczne przypomnienie przedwojennych Militari. Przypadek (?) sprawił, że równo 60 lat temu wstecz wlanie tu w Krakowie ekipa 3 PSK zdobyła tytuł zespołowego i indywidualnego Mistrza Armii. Tej mistrzowskiej tradycji życzymy i harcerzom z amarantowymi otokami na rogatywkach. By pamiętali, że po komendzie "Z koni!” trzeba być dalej mistrzem - w życiu.
P.S. Od tamtego majowego dnia upłynęło pół roku. Harcerze 15 KKDH poświęcili ten czas na szkolenie, spotkania z kawalerzystami, zrobili zaciąg w szkołach. Kompletują rzędy i akcesoria wojskowe. Myślą o zakupie własnych koni (i zapewne jak to powiedzieć rodzicom). Letni obóz konny w Warzynie pod Jędrzejowem wykorzystali do podniesienia kwalifikacji jeździeckich, pionierskich i terenoznawczych. Egzamin przed grupą oficerów i podoficerów 3 PSK wizytujących obóz wypadł na 'bardzo dobrze", a szarża o zachodzie słońca poprowadzona gościnnie przez st. wchm. Pawła Jackiewicza pozostanie w pamięci obserwatorów, na przekór ulotności śladów podków na kieleckim piachu. W Święto Zmarłych harcerze 15 KKDH im.3 PSK zaciągli warty na kawaleryjskich grobach na Cmentarzu Rakowickim. Niedawno odprowadzili tu prochy gen. Klemensa Rudnickiego. Są coraz bardziej widoczni w Krakowie. Są coraz bardziej swoi w pułku.
st. strz. kon. z cenz. dr Wincenty Smolak