Szwadron Toporzysko

w barwach Pułku 3 Strzelców Konnych im. Hetmana Polnego Koronnego Stefana Czarnieckiego

Stowarzyszenie Kawaleria - Organizacja Pożytku Publicznego - nr KRS: 0000350813

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6

Pułk 3 Strzelców Konnych

Historia Pułku 3 Strzelców Konnych Read More

Nabór

Zapraszamy w nasze szeregi Read More
  • 1

Pozostał tylko tętent koni

(treść i format artykułu zgodny z oryginałem)

Rozmowa z Antonim z Ławrynowiczem 78-letnim majorem z 3 Pułku Strzelców Konnych

 

Dlaczego ulani tak chętnie wracają do Grudziądza ?

Wszyscy oczekujemy każdej możliwości przyjazdu do miasta, w którym zostawaliśmy fragment naszej młodości, nasze najmilsze wspomnienia. Pamiętam, że w niewoli niemieckiej śnił mi się Grudziądz

-Tu zostaliście ukształtowani na cale życie ?

Skończyłem  SPRK i przez rok uzyskałem ogromną wiedzę, wpojono mi szacunek do historii i ojczystego kraju. Posiedliśmy  umiejętności zachowania się w każdej sytuacji. A sztuka wojowania i dowodzenia - bardzo nam się w życiu przydała.

-Co najbardziej pamięta Pan major z Grudziądza ?

z okresu międzywojennego pozostawił w pamięci kawalerzystów niezatarte wrażenie. Miasto wyglądało tak, jakby rzucono na nie różnobarwne kwiaty, lśniło całą tęczą kolorów.

-po wojnie wrócił Pan do Grudziądza ?

W komunizmie nie przyjeżdżaliśmy do Grudziądza Jedynie w 1973 r. udałem się do Górnej Grupy w sprawach służbowych po części do maszyn. (W 1939 r. w G. Grupie byliśmy na ćwiczeniach polowych). Kiedy wszedłem do jednego magazynu w stajni) i ujrzałem końskie żłoby, łzy stanęły mi w oczach . . A teraz gdy w 4 zjazdach, możemy obejrzeć wnętrza dawnych koszar Centrum Kawalerii. Z sali, w której było nas dziesięciu, pozostałem już sam

-Takiego braterstwa, zżycia się żołnierzy ze sobą nie było w żadnej innej broni.

Nas zbliżyło ukochanie koni, tradycje kawaleryjskie. Rzadko się o tym mówi, ale przecież konie były żołnierzami Walczyły, ginęły na polach chwały. Marzy mi się, aby jeszcze za mojego życia im pomnik konia - żołnierza.

-zdarzenie z czasów wojny utkwiło Panu majorowi szczególnie w pamięci ?

Jestem z pułku, który ostatni w 1939 r. zszedł z pola walki. Byliśmy pod Kockiem, a dokładnie w Grabowie Szlacheckim. Po całodniowej  walce legliśmy w lesie do odpoczynku Już po godzinie zerwano nas i kolumną wymaszerowaliśmy na Rvki. Tam w lesie, gdy prowadziliśmy konie. idąc trójkami. podobnie jak my zmęczone konie. o godzinie 3.00 nad ranem dotarliśmy do wsi Kalinowy  Dół. Nagle z przodu otrzymaliśmy ogień z karabinów maszynowych. Rozpętało się piekło na ziemi. To niebywałe. aby w 15 minut pułk przestał istnieć.

-Wróćmy do współczesności. To Pan, majorze, opiekował się (społecznie) Salą Rycerską (w warszawskim kościele św. Anny), której cenne zbiory przekazano muzeum w Grudziądzu. - 

Opiekunów było czterech. a z tego grona zostałem sam. Moi koledzy  zmarli. 

-Pewnego dnia zabrakło sali, w której znajdowały się zbiory.

Bardzo przeżyliśmy tę sprawę. Po wielu latach opieki kościelnej na koniec jej zabrakło. Kiedy pewnego dnia, jak zwykle szukałem kluczy w wieży kościoła, nagle na drzwiach przeczytałem, że w naszych pomieszczeniach urządzono. Klub Turysty „Jarema” ! Sala Rycerska była nie tylko salą ekspozycyjną ale miejscem niedzielnych spotkań kawalerzystów, przyjmowania gości także z zagranicy. Dwukrotnie interweniowaliśmy u biskupa polowego gen. Głódzia, by decyzje o zabraniu, nam lokum odwołać. Audiencją u prymasa Glempa niczego nie uzyskaliśmy. Wreszcie biskup polowy Głódź po dwóch latach powiedział wprost, że nie ma dla naszych zbiorów miejsca. Leżały więc przez dwa lata zapakowane bez szans na wyeksponowanie i z ulgą stwierdzam, że ostatecznie znalazły się w godnym miejscu, pod opieką Anny Wajler - w grudziądzkim muzeum. 

- Dziękuję za rozmowę.

 

MARYLA RZESZUT

GAZETA POMORSKA z dnia, 06.09.1995 r.

 

Wspierają nas