Szwadron Toporzysko

w barwach Pułku 3 Strzelców Konnych im. Hetmana Polnego Koronnego Stefana Czarnieckiego

Stowarzyszenie Kawaleria - Organizacja Pożytku Publicznego - nr KRS: 0000350813

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6

Pułk 3 Strzelców Konnych

Historia Pułku 3 Strzelców Konnych Read More

Nabór

Zapraszamy w nasze szeregi Read More
  • 1

1 PAŹDZIERNIKA 1999 r

„Gazeta Pomorska” — Bydgoszcz

Niedaleko od Polski

(treść i format artykułu zgodny z oryginałem)

W roku 1989, kiedy zaczęły pękać fundamenty ZSRR, do położonego około 40 kilometrów od polskiej granicy Wołkowysku przyjechał z Grodna inicjator powołania do życia organizacji skupiającej Polaków na Białorusi, Tadeusz Gawin.

Na spotkanie przybyła nieduża grupa najbardziej odważnych, choć mimo to nadal zalęknionych i niepewnych jutra mieszkańców polskiego pochodzenia. W gronie tym znalazł się urodzony przed wojną w Katowicach, 52-letni wówczas Czesław Kresło. Założono komitet organizacyjny oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku, rozdzielono pierwsze zadania.

Kresło zajął się przede wszystkim odbudową cmentarza polskich żołnierzy poległych w walkach z bolszewikami w latach 1918-1920. -- Na tym miejscu była kompletna ruina, zwyczajne składowisko śmieci. Ocalało zaledwie kilka nagrobków, ale żaden nie wyglądał jak dzisiaj. Pasały się tutaj krowy, palono ogniska, wałęsali się pijacy. Stary drewniany płot rozebrano do fundamentów. Dawno temu poznikały wszystkie pomniki. Trzeba było wyszukiwać pamiątkowe zdjęcia w starych albumach, żeby zobaczyć jak wyglądał cmentarz przed wojną. Władze jeszcze wówczas sowieckie, spoglądały na nas krzywym okiem. Pod byle pretekstem zabraniano kolejnych prac budowlanych. Pieniędzy mieliśmy jak na lekarstwo, bo ile można było zebrać ze składek? Ale pracowaliśmy ofiarnie nieraz po 10-12 godzin dziennie. Postawiliśmy kamienne ogrodzenie, odbudowaliśmy wszystkie pomniki i nagrobki. Dzisiaj jest to najpiękniejszy cmentarz w całym rejonie. Białorusini nam zazdroszczą dumą wspomina pan Czesław.

Innym, jeszcze ważniejszym zadaniem było organizowanie nauki szkolnej w języku polskim. Działacze Związku Polaków na Białorusi chcieli utworzyć w wołkowyskich szkołach powszechnych polskojęzyczne klasy. Czesław Kresło włączył się również w tę akcję.

- W Wołkowysku mieszkało wielu ludzi przyznających się do polskich korzeni. Problem polegał na tym, że ich dzieci i wnuki na ogół bardzo źle mówiły po polsku, praktycznie nie znały ojczystej kultury i historii. Pierwsze kroki były najtruůaiejsze. W kilka osób, dzień w dzień, odwiedzaliśmy w domach polskie rodziny niekiedy godzinami namawialiśmy rodziców, żeby oddali dzieci do polskich klas. To była harówka cięższa niż na cmentarzu. Ludzie byli nieufni zamykali nam drzwi przed nosem Niektórzy mówili: „ Tutaj jest Białoruś, a nie Polska”. Po co mamy posyłać dziecko do polskiej szkoły? Inni znowu tłumaczyli się przed nami z pewnym zażenowaniem• Ja zawsze byłem i jestem Polakiem . Moja żona też jest Polka. Nasze dzieci sq polskimi dziećmi, ale one będą żyły nie w Polsce lecz na Białorusi. Jaki zawód po polskiej szkole? Kto je przyjmie potem na studia?

Jednak patriotyczny zapał ideowych domokrążców zrodził pierwsze owoce. Niebawem w rosyjsko - języcznych szkołach powstały pierwsze polskie klasy. Z roku na rok coraz więcej dzieci uczyło się w ojczystym języku. Dzisiaj, po 10 latach żmudnej pracy od podstaw w Wołkowysku powstała druga na Białorusi odrębna polska szkoła.

Malowniczo położony pomiędzy zalesionymi pagórkami nad rzeczką Wołkowyją 45-tysięczny Wołkowysk stanowi dzisiaj silną placówkę polskości. Grodzieńszczyzna, podobnie jak wschodnia część Białostocczyzny, należała dawniej do Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie na ziemiach ruskich najpierw zapanowało prawosławie a później katolicyzm. We wszystkich miastach i miasteczkach położonych na zachód i wschód od obecnej granicy polsko-białoruskiej prawosławne cerkwie sąsiadują z katolickimi kościołami. Należący przed wojną do województwa białostockiego powiat wołkowyski po 1944 przypadł ostatecznie Białorusi. Tysiące zamieszkałych tam od pokoleń Polaków wyjechało na stałe do Polski. Pomimo to jeszcze dzisiaj, według najnowszych statystyk urzędowych, Polacy stanowią jedną trzecią mieszkańców Wołkowyska. Niektórzy działacze Związku Polaków na Białorusi twierdzą że w rzeczywistości odsetek ten jest jeszcze wyższy. Nie wszyscy bowiem mieszkańcy tej ziemi przyznają się do polskich korzeni. Na Białorusi nadal lepiej jest być Białorusinem lub Rosjaninem aniżeli Polakiem.

Tak czy owak polskość w Wołkowysku ożyła.

Funkcjonują tu dwa katolickie kościoły, gdzie nabożeństwa, jak również katecheza, prowadzone są wyłącznie po polsku. Prawosławni natomiast, którzy teoretycznie stanowią większość, od kilku lat budują jedyną w mieście cerkwie i końca robót nie widać. W tym czasie postawili swoją świątynię miejscowi babtyści, którzy  przyciągają wiernych rozbudowaną pomocą charytatywną. W pobliżu głównego kościoła katolickiego znajduje się zadbany, duży cmentarz. Prawie wszystkie inskrypcje nagrobkowe, również są polskojęzyczne. Otwarta kilkanaście dni temu polska szkoła jest bez wątpienia najładniejszym budynkiem w mieście. W tegorocznym, ogólnopaństwowym konkursie architektonicznym na najlepszą nową budowlę na Białorusi zajęła pierwsze miejsce.

Polskość ożyła nie tylko w Wołkowysku, lecz również w najbliższej okolicy. Zarówno na zachód od miasta, a więc w kierunku granicy polskiej, jak i na północ, w stronę nadniemeńskiego zaścianka Bohatyrowicze i Grodna, dominują wioski zamieszkane przez katolików. Miejscowi księża polskiego pochodzenia, a także przysłani tutaj do pracy duszpasterskiej duchowni z Polski, odbudowując katolicyzm krzewią jednocześnie kulturę polską. Zwiedzając podwołkowyskie okolice, zajechałem na chwilę do należącej do parafii szydłowieckiej wsi Kukiełki, skąd bez mała 100 lat temu wyemigrował w daleki świat mój dziadek Antoni Sidorkiewicz Z opowieści rodzinnych wiedziałem, że większość mieszkańców owych Kusiełek nosiła nasze rodowe nazwisko. Prawdopodobnie był to niegdyś szlachecki zaścianek. Niemałe było moje zdziwienie , gdy okazało się, że wszyscy napotkani przypadkiem mieszkańcy tej wioski nosili nazwisko Sidorkiewicz. Przedstawiciele starszego pokolenia posługiwali się całkiem poprawną polszczyzną.

Na co dzień białoruscy Polacy, tak jak i inni mieszkańcy tego kraju borykają się z ogromnymi trudnościami ekonomicznymi. Bieda, by nie powiedzieć nędza, zagląda niemalże do każdego domu. Białoruskie organy rządowe ogłosiły niedawno, że miesięczny zasiłek dla bezrobotnych wynosi w przeliczeniu 3 dolary, natomiast najniższa emerytura nie przekracza 9 dolarów. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie za pracę sięga raptem wysokości 20-30 dolarów. Wprawdzie ceny większości towarów są znacznie niższe niż w Polsce, ale przy tak niskich dochodach bieżących mieszkańców Białorusi nie stać prawie na nic.

W latach 90 wyraźnie powiększył się dystans cywilizacyjny dzielący Polskę i Białoruś. Wbrew ewentualnym iluzjom, sytuacja taka nie sprzyja wzrostowi nastrojów sympatii Białorusinów do Polaków. Najkrócej rzecz ujmując, Białorusini zazdroszczą Polakom dobrobytu, a zazdrość ta coraz częściej przeradza się w zawiść — Pracuję razem z Białorusinkami i Rosjankami. W rozmowach towarzyskich coraz częściej pojawia się temat warunków życia w Polsce. Niektóre moje koleżanki twierdzą że Polska dlatego stała się bogatsza od Białorusi, że wstąpiła do NATO. Teraz rzekomo Polaków utrzymuje Zachód Inne koleżanki mówią na odmianę, że tak naprawdę to w Polsce panuje taki sam błagan i taka sama bieda jak u nas. Gdy były w Warszawie to podobno widziały więcej bezdomnych i żebraków niż w Mińsku. Niekiedy po prostu ręce opadają. One nie przyjmują żadnych racjonalnych argumentów — żali się działaczka Związku Polaków na Białorusi, Janina Szarejko.

Obiegowe opinie o „polskiej obłudzie” i Polskim zakłamaniu” wypowiadane są coraz głośniej i coraz częściej. Negatywny stereotyp Polaka dyskretnie utrwala w świadomości Białorusinów oficjalna propaganda. Ostrze krytyki wymierzone jest wprawdzie w obywateli RP, ale pewna doza niechęci spływa siłą rzeczy również na mieszkańców Białorusi polskiego pochodzenia.

Sukces cywilizacyjny Polski osiągnięty w ostatnim dziesięcioleciu ma jednak, pomimo wszystko więcej blasków niż cieni. Splendor ludzi sukcesu spływa w efekcie po trosze także na zamieszkałych za wschodnią granicą naszych rodaków. Dlatego też białoruscy Polacy nie wstydzą się być Polakami

 

KRZYSZTOF SIDORKIEWICZ

Wspierają nas