Podlasie jest krainą pełną duchów przeszłości. Stąd pochodził sławny ataman kozacki Krzysztof Kosiński, który zapoczątkował wielostuletni konflikt wchodni Rzeczypospolitej. Potem, na długie wieki, region ten pozostawał cichy i spokojny. Aż przyszła II wojna światowa i znów wojna zawitała w te okolice.
Właśnie dla uczczenia tamtych trudnych, lecz okrytych chwałą dni wyruszyliśmy w listopadzie szlakiem walk naszego pułku. Od Czerwonego Boru po Kock wił się ten krwawy szlak styczny ze zmieniajacą się linią frontu. Choć topografia terenu nie zmieniła się, dziś głównie mogiły są świadkami trudów zmagań z najeźdźcą spod znaku swastyki.
Na cmentarzach w Czerwinie, Dzwonku, Hodyszewie pod granitowymi pomnikami, troskliwie odnawionymi niegdyś przez Koło Pułkowe, śpią snem wiecznym bohaterowie żagwiącego wrzesnia. A nad nimi szumią drzewa wyrosłe na dawnych polach bitew, obficie zroszonych polską krwią. Wydawać by się mogło, że ziemia ta, która widziała tyle nieszczęść, na zawsze pozostanie smutna. A jednak tak nie jest. Na miejscach walki toczy się nowe życie. Chociaż ziemię podlaską tnie obecnie granica, odcinając całe wschodnie kresy od macieży, polskość żyje wśród zielonych lasów i bezkresnych pól tej krainy. Matka Boska Hodyszewska, patronka Podlasia, swym płaszczem chroni kraj jej powierzony.
Odwiedzamy Białystok, by w miejscowym muzeum spojrzeć na nasz pułkowy sztandar wyniesiony z wojennej pożogi, ukryty i odnaleziony po pół wieku przez syna oficera - Tadeusza Kwietnia. Zapalamy znicz na grobie naszego drogiego kolegi - porucznika Wilhelma Bilewicza. Wiekowo mógłby być naszym dziadkiem, a przecież złączyła nas ta szczególna więź współtowarzyszy pułkowych.
Po noclegu spedzonym w Pusczczy Białowieskiej odwiedzamy Górę Grabarkę, święte miejsce prawosławia. I wreszcie rzecz najważniejsza - sanktuarium Matki Bożej w Kodniu. Czterysta lat minęło, jak książę Mikołaj Sapieha, ukradłszy obraz papieżowi Urbanowi VIII, przywiózł cenny wizerunek do Polski. Od tamtego czasu ludnośc pielgrzymuje do Kodnia, by zanosić prośby i dziękować za wyproszone dary. Dla nas, kontynuatorów tradycji pułkowej Matka Boża Kodeńska ma znaczenie szczególne - jej podobizna widnieje przecież na naszym pułkowym sztandarze.
Szczerze żałujemy, że tak krótko jest nam bawić na podlaskiej ziemi. Ale w sercach naszych podróż ta zostawiła tak wyraźny ślad, że będziemy wracać tu, gdzie przeszłośc i przyszłość jednoczą się w historii.
ppor. rez. Bartłomiej Czech-Kosiński