Szwadron Toporzysko

w barwach Pułku 3 Strzelców Konnych im. Hetmana Polnego Koronnego Stefana Czarnieckiego

Stowarzyszenie Kawaleria - Organizacja Pożytku Publicznego - nr KRS: 0000350813

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6

Kawalerzysta kojarzy się szerokiej społeczności jedynie z wizerunkiem rosłego na schwał chłopa na rosłym koniu, co to jedynie macha szabelką. Abstrahując od powyższego obrazka, któremu nie można zarzucić fałszu nadmienić trzeba, że to nie wszystko. Czytelnik zainteresowany tematem pewnie sięgnie do regulaminu kawalerii, którego tylko niewielka część poświęcona była walce w szyku konnym, a przeważająca dotyczyła walki pieszej.

Nic dziwnego, zmieniające się realia uczyniły z kawalerii siłę mobilną, dysponującą w pierwszym rzędzie siłą ognia karabinowego. A tenże ogień musiał być odpowiednio skoncentrowany, co prostą droga wiedzie nas do treningu strzeleckiego.
Żeby sprostać obowiązkom prawdziwego przedwojennego kawalerzysty nasz dowódca zarządził takiż trening. W dniu 16 kwietnia stawiliśmy się tedy jak jeden mąż na strzelnicy w Myślenicach. Z nami obecne były „dzieci pułku”, które, stanowiąc przyszły narybek szwadronu, też postanowiły wprawiać się w strzelectwie. Na razie tylko w broni pneumatycznej, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano…
Natomiast nasi żołnierze, z drżącymi rękoma (bo wstyd się zbłaźnić – nawet przed kolegami) ujęli jednostrzałowe karabinki sportowe (kbks-y) by choć spróbować trafić w tarcze oddalone o 50 metrów. Ale wbrew obawom wcale nie było źle. A wręcz powiedziałbym, że bardzo dobrze! Nasi chłopcy strzelali tak celnie, że gdyby chcieli, muchom by w locie jaja odstrzelili… Wśród kawalerzystów niewątpliwie tytuł króla strzelców winien przypaść plut. Michałowi Karpierzowi, który z precyzją snajpera umieszczał kule w samym środku tarczy.
Rozgrzani euforią z żalem rozstawaliśmy się ze strzelnicą. Ale czekała nas jeszcze musztra konna w naszych koszarach w Toporzysku, a tego nie mogliśmy i nie chcieliśmy zaniechać. W końcu strzelec konny musi tak samo pewnie trzymać w dłoni karabin, co cugle…
Wieczorem, po napojeniu koni, usiedliśmy w szwadronowej świetlicy by wspominać naszego zmarłego kolegę – strzelca konnego z cenzusem Wincentego Smolaka. Z projektora kładły się barwnym wzorem na ścianie slajdy z jego życia, podróży, a Darek Waligórski czytał fragmenty z książki autorstwa naszego druha, którego już nie ma między nami.

ppor. rez. Bartłomiej Czech - Kosiński

Wspierają nas